To oblicze Etażerki Etażerka lubi najbardziej. Z jakiegoś powodu tapicerka trafiła do mego serca. Może przez te tkaniny! W tysiącach kolorów i wzorów. Może dlatego, że z tapicerką łatwiej usłyszeć „ale, żeś, kurde, super to zrobiła!”, bo zdjęcia przed i po bywają spektakularne. Albo dlatego, że lubię czasem rozmyślać, kto tam siedział, jak się cieszył, kiedy fotel był nowy, jak przeganiał z niego koty, żeby nie drapały. Jak tam ktoś zasnął, a ktoś inny przyszedł przykryć kocem i zgasić lampę. Albo, że siedział tam sobie ktoś i czytał list i uśmiechał się, i czytał jeszcze sto razy. No i o.

Meble ze zdjęć poniżej zasługują na własne wpisy, i pewnie kiedyś takowe powstaną, ale szukając starszych realizacji w archiwum zorientowałam się nagle, że tych krzeseł i foteli narobiłam już mnóstwo i że one w tym mnóstwie robią wrażenie już samymi zdjęciami, bez opowieści.

Proszę uprzejmie, na przykład bracia Różańscy, jak nazwałyśmy je z właścicielką. Zdjęcie z szarą tkaniną – tapicerka made by Tata. Wcale zresztą nie najgorsze wykonanie, po prostu się zestarzały.

A niżej ulubiony przez polskie mieszkania Chierek, czyli wyskakujący z każdej lodówki fotelik nr 366 projektu Józefa Chierowskiego. Znalazłam go w kontenerze na pobliskich działkach, w postaci, jaką prezentuje zdjęcie z czarnymi nogami, rozpoznałam po śrubach 🙂 Nie miał jednego podłokietnika, a teraz pręży różowe muskuły w domu mojej córki i uwaga dla uważnych obserwatorów – nie ma się buły pod pupą, po prostu Etażerka nie umie robić dobrych zdjęć i tak się ułożyło światło:

Krzesła, które miały rozweselać dystyngowaną jadalnię Z., ale nie za bardzo, wyszły tak (nudne to jest to w paski, żeby rozwiać Państwa wątpliwości). Tkanina okazała się litościwie dwustronna, co wzmocniło efekt rozweselania. Nogi stołu ze zdjęć też były w robocie u Etażerki, tylko blat pojechał do pana Bogdana, bo Etażerka nie ma prasy do blatów, bo ma za mały warsztat, hihi.

Poniżej krzesło kinowe do wyrafinowanego holu I., przyjechało z daleka, zdjęcia sprzedażowe oczywiście nie mówiły, że się prawie nie rozkłada, a jak już się rozłoży, to zaraz omdlewa. A ostatecznie wyszło git!

Czasami rządzi tkanina, do której dopiero szuka się mebli, i tak było tutaj (obydwa fotele mają ten sam dom, jakby co):

Są oczywiście krzesła, a jest ich dosyć dużo na świecie, przy których człowiek żałuje, że się ich w ogóle tykał. Bo na przykład miały tyle razy wymienioną tapicerkę, że obręcz pod siedzisko jest jak sito. I wtedy się w te dziurki wtyka milion wykałaczek i klnie jak szewc w nadziei, że to się kiedyś skończy…

Fotele to w zasadzie osobny rozdział, bo ich metamorfozy sprawiają chyba najwięcej frajdy, zarówno właścicielom, jak Etażerce. Zostawiam je na koniec wpisu, żeby móc napisać CDN, bo foteli czeka jeszcze cała kolejka, więc będą jeszcze występować. Tymczasem, c.d.n., ale zanim nastąpi, proszę bardzo:

PS. Dobrze, że koty nic nie wiedzą o RODO…

Autor Aga

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *