Tę biedną lampę jedna z moich ulubionych klientek znalazła w garażu i szła z nią do śmietnika, gdy z domu zaczął wrzeszczeć poruszony małżonek. Okazało się, że lampa wisiała na werandzie w domu jego babci, bardzo za nią tęsknił, bo przypominała mu cudne wakacje. Zdążył ją opłakać, bo już myślał, że ślad po niej zaginął, a tu bęc! Jest, tylko pytanie, czy da się uratować. A ponieważ staram się uratować prawie wszystko, lampa przybyła do pracowni i wyszła z niej prawie taka, jak zapamiętał ją wnuczek, czyli mąż. Prawie taka, a nie taka sama, bo kiedyś miała klosz, którego nie odtwarzaliśmy. Zamiast niego dostała artystyczny, miedziany gwint i żarówkę, która sama jest jak klosz. Zadowolony żyrandolek przeprowadził się z garażu do domu.
Gdybyście chcieli spróbować sami, poniżej lista potrzebnych rzeczy:
- szczotka metalowa do czyszczenia najgrubszej rdzy
- wełna stalowa do czyszczenia kolejnych warstw rdzy i polerowania
- pasta polerska do metalu
- lakier do metalu
- metaliczna farba w kolorze miedzi
- ozdobna żarówka
Powodzenia!
Przed:
Po: